Kwity, kwity, kwity
Działkę zakupiłem w lipcu 2016 roku, była to działka rolna (w formie wydłużonego prostokąta, 3 klasa ziemi) 500m/kw (!!!ale czy na pewno!!!???!!!) z wydanymi (ważnymi bezterminowo) warunkami zabudowy z 2010 roku.
W październiku 2016 wysłałem pierwszy kwit odnośnie ustalenia możliwości doprowadzenia wody to tejże parceli, jak również podłączenia prądu. Za pierwszy zapłaciłem około 65zł + 4-6zł za mapkę poglądową w skali 1:1000, za kolejne absolutne zero. Po 14 dniach otrzymałem stosowne odpowiedzi z obu insytucji. Prąd 0 problemów (dali wycenę 1270zł brutto za przyłącze 16kW, dodatkowo umowę na świadczenie usług dostaw prądu), natomiast z wodą wyszli jaja, ponieważ Pan, który określał mi warunki przyłaczeniowe, zakręcił się "jak słoik na zimę" i napisał mi, że "...na działce nr... nie ma technicznych możliwości..." na przyłączenie wody, uśmiałem się do łez ponieważ po drugiej stronie drogi gminnej, króra biegnie przy mojej działce znajduje się sieć wodna z rurą o przekroju fi W90. Pojechałem więc do "Panów od wody" i wyjaśniłem sprawę, napisali "...istnieje techniczna mozliwość przyłaczenia się do sieci wodociągowej..."
O.K. to miałem już z głowy, w między czasie zamówiłem projekt (ext...dom.pl - 2150zł - grudzień 2016) i mapkę do celów projektowych 600zł. Projekt był po 3 dniach, mapka po około 2 tygodniach z hakiem. Zawiozłem wszystko do Pani architekt (aranżacja 2200zł + 300zł branżyści).
W grudniu 2016 złożyłem wniosek o zgodę na usytuowanie zjazdu nia działkę, 0zł oraz na odrolnienie gruntu, w związku z fakem, iż działka ma 500m/kw odrolnienie nie kosztowało nic.
W 26 stycznia 2017 złożyłem komplet dokumentów do starostwa celem wydania pozwolenia na budowę (nie zgłoszenia budowy), po 5 dniach dostałem telefon, że mam nanieść kilka poprawek, 3 dni później projekt z poprawkami wrócił do urzędu.
24.02.2017 otrzymałem pozwolenie na budowę!!!